www.muza.com.pl |
Tytuł : Skarb Heretyka
Autor : Scott Mariani
Wydawnictwo : MUZA S.A
Liczba stron : 357
Rok wydania : 2011
Gatunek : powieść sensacyjna
Moja ocena : średnia
Młody egiptolog, który jak się okazuje odnalazł wskazówki dotyczące miejsca ukrycia wielkiego skarbu, zostaje zamordowany w wynajętym przez siebie mieszkaniu. Jego ojciec Harry nie potrafi pogodzić się ze śmierciom syna, dlatego prosi o pomoc swojego przyjaciela Bena Hope'a - byłego żołnierza SAS. Harry zna tylko jeden sposób na pomszczenie syna - zamordowanie oprawcy oraz odzyskanie rzeczy chłopaka. Jednak Ben nie jest już w stanie zamordować człowieka. Czas krwawych mordów to już dla niego przeszłość. Jednak jak można odmówić pomocy mężczyźnie, który uratował nam kiedyś życie? Życie Bena z każdym dniem coraz bardziej się komplikuje. W pewnym momencie trudno powiedzieć, kto jest jego przyjacielem, a wrogie. Jak w takich okolicznościach pozostać sobą i nie dać się zmienić innym ? Czy Ben zwycięży tę ciężką walkę?
Skarb Heretyka to książka czasami porównywana do twórczością Dana Brown'a. Jednak według mnie autorzy Ci nie mają ze sobą nic wspólnego poza podobną tematyką książek. Scott Mariani wprowadza nas w świat poszukiwaczy skarbu, którzy gotowi są na każdym kroku mordować wszystkich, którzy mają chrapkę na ich kosztowności. Nie liczy się jak dostaną się do miejsca jego ukrycia, muszą go mieć i nic ich nie powstrzyma. Mimo iż książkę czyta się dobrze i chce się poznać całą historię do końca to trochę denerwowało mnie to, że wszystkie zagadki tak łatwo były rozwiązywane prze bohaterów i czasami zanim zdążyłam zastanowić się gdzie prawdopodobnie ukryte są te wskazówki okazywało się, że oni już je widzą i udają się do kolejnej lokalizacji. Nie przepadam również za książkami, w których na każdym kroku ktoś zostaje zamordowany, krew się leje gęsto, terroryści pojawiają się w najmniej oczekiwanych momentach, a koniec końców okazuje się, że każda z postaci w książce jest tchórzem...
Uważam również, że autor nie do końca przemyślał jak powinna wyglądać główny bohater. Mimo iż jest byłym żołnierzem SAS to jest postaciom bardzo tchórzliwą, która nie wiadomo kiedy i jak zakochuje się niczym nastolatek. Jego miłość od pierwszego wejrzenia w żonie przyjaciela to to niestety dla mnie śmiech na sali... Niczym Romeo lub inny nieszczęśliwy kochanek jest w stanie pognać nie zastanawiają się co robi byle tylko ją uratować i zbawić świat. Poza nią nie widzi nic innego mimo iż uważa, że to uczucie nie powinno powstać, a on nie powinien zdradzać przyjaciela. W jednej chwili z ciekawej postaci przemienia się w przerażająco nudnego bohatera jakiegoś romansidła.
Jednak co uratowało tę książkę, że doczytałam ją do końca ? Kiedy bohater pojawiał się w Egipcie, nagle zachodziła w nim przemiana. Nagle akcja zaczęła płynąć szybciej, a on stawał się mężczyzną z krwi i kości. Koniec z chłoptasiem. Na kartkach książki ukazał nam się naładowany testosteronem mężczyzna, który mimo iż wpadał w tarapaty, potrafił znaleźć nie zawsze łatwe wyjście z trudnej sytuacji. Gdy nie było kobiety w pobliżu zaczynał trzeźwo myśleć i pokonywać wszystkie trudności. Nawet znalazło się miejsce na dreszczyk emocji ;].
Książkę jednak mimo wszystko polecam osobom, dla których zagadki rodem ze Starożytnego Egiptu nie są wyzwaniem, a spora dawka brutalności nie jest niczym męczącym. Jest to idealna pozycja do poczytania na plaży lub na hamaku na działce ;] Nie przekreślam tej książki, na pewno znajdą się osoby, które zakochają się w tej zagadkowej osobie, którą jest Ben Hope.
Za książkę bardzo, bardzo dziękuję Wydawnictwu MUZA S.A. ;]
*************************************
Jestem obecnie nad morzem więc jakoś nie bardzo ciągnie mnie do komputera, dlatego jakoś ciężko mi pisanie obecnie recenzji idzie, a zaległości są, ale najważniejsze, że ciągle czytam i odwiedzam kiermasz, ale w tym roku bida z nędzą i nic nie ma ciekawego. Zdobyłam trzy książki, ale to podzielę się zdjęciem kiedy indziej ;] Mam nadzieje, że u Was ciepło ale nie za gorąco, ja czasami na kempingu przez deszcz nie muszę iść nad morze bo mam swoje prywatne jeziorko, ale nie narzekam ;]
Piosenka na dziś (tak mam nadzieje, że uda mi się Was zarazić K-pop'em :D ) :
Bardzo miło wspominam tę książkę, podobała mi się :D To pewnie dlatego, że lubię podróże oraz wszystko co związane z archeologią.
OdpowiedzUsuńksiążkę raczej odpuszczę
OdpowiedzUsuńzazdroszczę pobytu nad morzem, sama z chęcią bym się wybrała :)
co do upałów... u mnie jest niemiłosiernie gorąco :/
Zazdroszczę morza i racja, nie komputer, a plaża i woda teraz najważniejsze! Książka ciekawa, ale jeszcze nad nią pomyślę. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKsiążka chyba nie dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuńI znowu! Moja ukochana piosenka. *-* Kurde, po prostu ją uwielbiam, bo zawsze dzięki niej poprawia mi się humor. <3